wtorek, 22 lipca 2014

11.

Dziś jest sobota. Czyli dzień, na który z niecierpliwością czekałam. Nadal nie wierzę, że Thomas zabiera mnie do Dortmundu! Strasznie się rozmyśliłam leżąc na łóżku z zamkniętymi oczami. Nawet nie usłyszałam kiedy wszedł Tom, a gdy otworzyłam oczy ten wskoczył na mnie.
- Aaaa! Złaź ze mnie - wydarłam się. - Nie mogę oddychać!
- Oj przepraszam, tak się cieszę, że wyruszamy razem!
- Ja bardziej! Nie wiem jak opanować emocje! Nie mogę uwierzyć, że spotkam piłkarzy Borussi - cały czas byłam podekscytowana.
- Okej, okej. Uspokój się - powiedział ze śmiechem mój chłopak.
- I ty się jeszcze śmiejesz? - zaczęłam lać go poduszkami. - To jest moje największe marzenie od dziecka!
- Tak wiem, dlatego postanowiłem Cię tam zabrać! - uśmiechnął się szeroko, wziął poduszkę i również zaczął mnie nią bić.
- Hahaha - ciągle się śmiałam. - Przestań już, boli mnie brzuch od tego śmiania! - oburzyłam się.
- Ej! Co to foch?
- A żebyś wiedział! - udawałam złą i odwróciłam od niego głowę.
- Oj no proszę, już więcej tego nie zrobię - i w tym momencie na jego twarzy ukazała się mina.
- Błagam tylko nie słodkie oczka, nie rób tego, ughhhhh! No dobra, niech ci będzie - roześmiałam się i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
- Chyba muszę częściej robić tę minę - zaśmiał się.
- Taaa... nie licz na to - uśmiechnęłam się drwiąco i zeszłam z łóżka.
- Mam przez to zrozumieć, że już nigdy nie dostanę takiego buziaka? - opuścił głowę i zrobił smutną minę.
- Tak - powiedziałam stanowczo, a Tom był strasznie zaskoczony. Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam - Taki będzie chyba lepszy.
- Ooo, to mi się podoba! - kontynuował pocałunek, ja po chwili przestałam.
- Mnie też, ale teraz marsz do łazienki się ubrać!
- Oj no dobrze - zaczął się zastanawiać. - Chwila, a ty to co?
- Nim ja sobie uszykuję rzeczy..
- A no tak, to potrwa wieczność - wywrócił oczami.
- Ej! Wcale nie! - już zaczęłam sięgać coś z szafy.
Pomyślałam, że ubiorę się na żółto-czarno. Szybko zaczęłam realizować plan, komponując różne rzeczy ze sobą.
- Wreszcie mam! - wykrzyknęłam, a po chwili Thomas wyszedł z łazienki.
- Co wreszcie masz? - zdziwił się lekko.
- Uszykowany strój - uśmiechnęłam się szeroko.
- Szybko ci to poszło - odwzajemnił uśmiech
- Właśnie wiem - ucieszyłam się. - A teraz wybacz kotku, ale idę się ubrać.


- Kiedy będziemy? - pytałam co pięć minut, już nie mogłam się doczekać.
- Kochanie spokojnie, jeszcze tylko pół godziny drogi - uspokajał mnie Tom.
- Co?! Pół godziny? Tak długo?!
- Weź sobie poczytaj jakieś czasopismo, albo coś takiego.
- Nie dzięki, to nie dla mnie - wzięłam do ręki telefon i zaczęłam bawić się w internecie. W końcu usłyszałam długo wyczekiwane przeze mnie słowo:
- Jesteśmy!
- Aaaa! - zaczęłam krzyczeć jak opętana.
- Dobra dobra, uspokój się. Tak nie wyjdziemy do ludzi - zaśmiał się
- Huuuu - oddychałam głęboko. - Okej, już dobrze - uśmiechnęłam się i wyszłam z samochodu.
- No to jak, gdzie najpierw? Możemy pozwiedzać Dortmund, połazić po sklepach, czego zresztą nie chcę, odwiedzić jakąś restaurację... - tutaj przerwałam mu mówiąc szybko:
- Na stadion!
- Ale mecz, jest dopiero wieczorem. Mamy dużo czasu na zrobienie innych rzeczy, takich jak na przykład zakwaterowanie się w hotelu.
- A no tak, zapomniałam o hotelu..
- No właśnie, to chodź. Przejdziemy się po mieście, a później pojedziemy do hotelu.
- Ja chcę już wieczór! - marudziłam.
- Nie bądź taka marudna. Nie dość, że jesteś w Dortmundzie, poznasz piłkarzy i będziesz na ich meczu, to jeszcze ci się nie podoba - zrobił smutną minę.
- Ej! Nie smutaj mi tu. Podoba mi się i to bardzo, ale wiesz, że się nie mogę doczekać.
- Bo będę zazdrosny..
- Serio? O co niby? - zapytałam zdziwiona.
- Tak cię ciągnie do tych piłkarzy - nadal był smutny.
- Nie! Co ty wygadujesz. Bardzo chcę ich poznać i fajnie byłoby gdyby zostali naszymi przyjaciółmi. I nic więcej, przecież wiesz, jak bardzo cię kocham.
- No  tak.. ja ciebie też.


Po godzinnym spacerze po Dortmundzie pojechaliśmy do Steigenberger Hotel Dortmund. Zostały nam trzy godziny do meczu. Z hotelu jest bardzo blisko na stadion. Otrzymaliśmy bardzo ładnie urządzony pokój z nowoczesną i zadbaną łazienką
- Podoba mi się tu - zaczął Thomas. 
- Całkiem ładnie. Co będziemy robić jak się rozpakujemy? 
- Pójdziemy do restauracji coś zjeść, a później sami coś porobimy, ty się uszykujesz na mecz i pojedziemy oglądać żółto-czarnych. 
- Ooo, ja chcę już ten mecz - powiedziałam błagalnym tonem. 
- Chodźmy już na ten obiad, bo strasznie głodny jestem.
- Jak ty możesz myśleć o jedzeniu, kiedy mamy tu takie piękne widoki, których nie widzimy na co dzień? - zapytałam ze śmiechem.
- Jak ty możesz NIE myśleć o jedzeniu?! Ostatnie co jadłem to śniadanie a już jest 17-sta.
- Dobra dobra, już chodźmy do tej restauracji, bo zaraz padniesz z głodu.
Zamówiliśmy ten długo wyczekiwany przez mojego głodomora obiad. Później poszliśmy do pokoju, abym mogła się uszykować. Zabrałam z domu wszystkie rzeczy które mogłyby się przydać. Założyłam wszystko co niezbędne kibicowi. Na rękę włożyłam bransoletkę, zmieniłam kolczyki, na głowę założyłam full-capa, a do torebki spakowałam szalik. Kocham Borussię Dortmund, uwielbiam tamtejszych piłkarzy. Od 15 roku życia im kibicuję. A dopiero teraz będę oglądać ich mecz na żywo.
- Tom, jestem gotowa! - krzyknęłam.
- W sumie została niecała godzina, można już jechać.
- Ale czy na pewno będziemy mieć dobre miejsca?
- Jasne, że tak. Wszystko załatwiłem. Miejsca są zarezerwowane, więc nikt ich nam nie zajmie.
- Ooo, jaki ty jesteś kochany! - uściskałam go i dałam buziaka w policzek.
- Chcę tylko, żebyś była szczęśliwa.
- Jestem szczęśliwa. Ale teraz chyba najszczęśliwsza!
- Cieszę się - uśmiechnął się, podszedł bliżej, spojrzał mi w oczy i złapał w biodrach.
- Ja też się cieszę, a teraz jedźmy już na ten mecz!
- Jasne.
Udaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w drogę. W końcu dotarliśmy na miejsce.
- O matko, to już tutaj! - nie mogłam uwierzyć w to co się działo. - Uszczypnij mnie.
- Ałć, to bolało. Czyli to nie sen?
- Nie kotku, to prawdziwe życie - uśmiechnął się do mnie mój partner i weszliśmy na stadion.
____________________________________________________
To jak podoba się? :D
Tak wiem musieliście czekać prawie miesiąc, ale ważne, że napisałam ^_^
Dzięki za dwa komy ;)



poniedziałek, 30 czerwca 2014

10.

 Nadszedł dzień pikniku pod gwiazdami. Zastanawiam się w co mam się ubrać, bo jest ciepło tylko że jak ubiorę się na letnio będzie mi zimno wieczorem, a jeżeli ubiorę się cieplej będzie  mi zbyt gorąco teraz. Jakie dylematy krążą w moim życiu. Pełno w nim (w życiu) marzeń, smutków, cierpień... Wyobraźnia płata niezłe figle. A teraz przejdźmy do tego ubioru. Chyba ubiorę się lekko i zwiewnie (ale mi się powiedziało). A gdyby w nocy zrobiło się zimno wezmę sobie jakiś sweterek.
- I jak? Gotowa na piknik? - zapytał Tom
- Nie no gdzie?! Tak szybko?
- No, a dlaczego by nie? Mam małą niespodziankę dla ciebie, więc uszykuj się szybko i wyruszamy!
- Niespodziankę? Jaką niespodziankę?
- O tym chyba wiesz, że jak ci wszystko powiem to nie będzie niespodzianki.
- Oj no dobra... - zrobiłam smutną minkę
- Hhahaha i tak Ci nic nie powiem!
- A niech to!
- Dobra Natka, szykuj się. Nie mamy czasu.
- Już już. Daj mi chwilkę.
- Chyba co najmniej godzinkę
- Oj, nie przesadzaj. - Zrobił dziwną minę i wskazał moje ciuchy, które sobie uszykowałam. - Już idę - powiedziałam domyślając się, że mam się szykować.
Po ok. piętnastu minutkach byłam gotowa. Tak, a on mówił że w godzinę. Zeszłam na dól i usłyszałam:
- Już?! Naprawdę już skończyłaś?
- No, a ile mam się przebierać.
- Dobra, tylko nic nie mów o tym co powiedziałem
- Dzisiaj Ci się upiekło, ale następnym razem...
- Dobrze dobrze. A teraz już się zbierajmy.
Pojechaliśmy nad przepiękną rzekę. Pospacerowaliśmy trochę przy jej brzegu. Było bardzo romantycznie, aż nagle spojrzeliśmy sobie w oczy i zbliżyliśmy się do pocałunku. Czułam się wspaniale. Nie mogę tego opisać. Gdy przerwaliśmy Tom powiedział mi:
- Natalia, kocham cię najbardziej na świecie. Jesteś moim skarbem! - i w tym czasie złapał mnie w biodrach i uniósł do góry.
- Aaaaa! Ja ciebie też kocham i jesteś najwspanialszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek mogłam sobie wymarzyć, ale już mnie puść.
- Oj no dobrze. A ty kotku jesteś najwspanialszą dziewczyną. Czekałem na ciebie bardzo długo, ale warto było. Dlatego mam teraz dla ciebie niespodziankę. Pamiętasz jak zawsze mi mówiłaś, że chcesz jechać do Dortmundu i poznać piłkarzy Borussii?
- No pewnie, że tak! - narodziła mi się pewna nadzieja...
- A więc postanowiłem zrealizować twoje marzenia i uwaga... W sobotę wyruszamy na miesiąc do Dortmundu! Zadowolona?
- Aaaaa! - rzuciłam się Tomowi na szyję. - Kocham cię! Jesteś wspaniały! I ty się jeszcze pytasz czy jestem zadowolona? No oczywiście, że jestem!!!
- Bardzo się cieszę, że ci się podoba.
- Strasznie mi się podoba - uśmiechnęłam się. - A teraz może pójdźmy na ten nasz piknik?
- Z wielką chęcią.
Zjedliśmy kanapki, które przygotował Thomas i wypiliśmy szampana. W końcu była okazja. Wyjeżdżamy na miesiąc do Dortmundu! Wciąż jeszcze w to nie mogę uwierzyć!

*

- Robi się chłodno i ciemno. Na dodatek wciąż mnie gryzą komary - narzekałam.
- Nie marudź! Niedługo wracamy - Uśmiechnął się i objął mnie ręką w pasie. Było mi dobrze, więc się w niego wtuliłam.
- Tak jest dobrze - rzekłam.
- Tak jest wspaniale.
- Boję się..
- Czego?
- Że mnie zostawisz i pokochasz inną..
- Nawet o tym nie myśl! Nigdy tego nie zrobię! Rozumiesz? Nigdy!
- Kocham cię - wtopiłam się w jego usta. Tom przestał:
- Ja ciebie też kocham Natka. Pójdę z tobą na koniec świata! Każdy dzień z tobą to wielkie marzenie!
- Oo Thomas. Jesteś taki słodki i taki kochany! Ale ja wcale nie jestem idealna. Dużo rzeczy zrobiłam źle.
- Nie! To ja wszystko zrobiłem źle! Jestem idiotą. Mieć tak wspaniałą dziewczynę, a jej nie doceniać - to okropne. A tak postępuję ja.
- Nie, nie zrobiłeś nic źle! Nie jesteś idiotą i nie mów tak o sobie! Nie, nieprawda. Skończmy ten temat błagam cię.
- Dla ciebie wszystko, kotku.
- Wracamy do domu? - zapytałam, mając nadzieję na pozytywną odpowiedź.
- Dobrze. Wracamy - uśmiechnął się i przytulił mnie.
______________________________________________
No i mamy kolejny rozdział. Bardzo przepraszam, że dodany po 5 miesiącach.. :/
Ktoś tu jeszcze został? Bo ostatnio ani jednego komentarza :(

piątek, 21 lutego 2014

9.

Kilka miesięcy później

Jest popołudnie. Siedzimy sobie wszyscy w domu na kanapie i oglądamy coś w telewizji. 
- Ale nudy! - wykrzyknął Max
- No właśnie, co tu można robić? 
- A może pogramy w Prawdę  i Wyzwanie? - zapytałam, a wszyscy mieli zgadzające się minki 
- Uuu, świetny plan. Przyniosę butelkę! 
- Dobra to zaczynamy. 
- Ja kręcę - powiedział Tom 
Zakręcił i wypadło na Jaya
- No to James, prawda czy wyzwanie? 
- Hmm, wybieram prawdę 
- Okey, no to może. O, mam! Pamiętasz jak rok temu spodobała ci się ta jedna dziewczyna, hmm jak on mia... a już wiem! Inez
- No tak, pamiętam 
- No właśnie i myślałeś, że ona cię wcale nie lubi
- Bo tak było. 
- Nie jestem przekonany, bo widzisz, jakby ci to powiedzieć... ...ona dała mi taki liścik dla ciebie. 
- Co? Gdzie on jest?! 
- Hmm, no właśnie. Stwierdziłem, że lepiej będzie jak ci go nie dam, a sam go przeczytam. Było w nim: "Hej to ja Inez,widziałam jak na mnie patrzyłeś, bardzo mi się spodobałeś. Chciałam ci powiedzieć, że bardzo cię lubię, może gdzieś wyskoczymy?" 
- Co!?!? I mówisz mi to dopiero teraz?!? Chciałem mieć z nią dzieci! - wszyscy wpadli w śmiech - Z czego się śmiejecie. Niech no ja cię dorwę - i zaczął gonić Toma po całym domu. 
- Dobra, okey przestańcie! Grajmy dalej - usiedli, lecz Jay cały czas patrzał na Toma jakby zaraz miał go zjeść. - Jay, kręcisz!
- Okey. Nathan, prawda czy wyzwanie? 
- Po tym co tutaj odstawiliście, wyzwanie
- Dobrze, a więc idź po miotłę i zatańcz z nią przytulanego! - Nath poszedł po miotłę i uczynił to co musiał uczynić
- Hahahah, dajesz dajesz! Kręcisz tyłkiem! - śmialiśmy się jak opętani 
- Nie bądź taki mądry! 
- Hahaah dobra, zaliczone! 
- No nareszcie. Kręcę! - zadeklarował się Nathan
- Uuuu, szalona butelka. Wreszcie! Alex, prawda czy wyzwanie? 
- Ja wybieram prawdę. 
- Okey. Hmm, trudno mi tu... o już mam! Pamiętasz jak szukałaś zegarka? Do tej pory go nie znalazłaś prawda? 
- Tak, a o co chodzi.
- Otóż nie mogłaś go znaleźć ponieważ on cały czas jest u  mnie w pokoju! To znaczy u mnie i u Nelly. 
- Ale jak to? 
- Tydzień temu przyszłaś do naszego pokoju. Było południe. Kupiłaś sobie zegarek i chciałaś go pokazać Nelly. Zdjęłaś go, aby Nel go sobie przymierzyła. Następnie zachwycałyście się nim na ręce Nelly, a później ona go zdjęła i odłożyła na łóżko. Zagadałyście się i zapomniałyście o zegarku. Wtedy ja pomyślałem, że skoro, tak bardzo podoba się on Nel to jej go kupię. Wziąłem zegarek gdy nie patrzyłyście i schowałem do kieszeni. Następnie poszedłem do jubilera i kazałem zrobić mu taki sam. Później odebrałem zegarek, a twój zostawiłem w pokoju. To dziwne, że jeszcze nie wpadłaś na pomysł, że mogłaś go tam zostawić. 
- Wow, ale się wypowiedziałeś, mógłbyś napisać książkę - powiedział Seev 
- Przyznaję, niezły ze mnie poeta 
- Ale czekaj, czyli mój zegarek jest u ciebie w pokoju? 
- No tak. 
- No i nie mogłeś mi o tym powiedzieć? 
- Czekałem, aż sama się domyślisz 
- Nie wpadło mi to do głowy 
- Tak właśnie myślałem, dlatego postanowiłem ci to teraz powiedzieć. 
- Cóż szkoda, że dopiero teraz mi to mówisz, bo ten zegarek zbyt tani nie był... Wystraszyłam się.
- Ale wszystko się wyjaśniło, a więc kręcisz.
- Dobra kręcę.

*

- A wy gdzie się wybieracie? - zapytałam Nelly i Nathana
- A idziemy trochę pozwiedzać romantyczne miejsca w Londynie. - oznajmił Nath
- Uuuu, to taka randka? - spytałam z zaciekawieniem
- No, można to tak ująć. Jednak ja to zrobiłem bardziej poetycko. - pochwalił się Nathan i wyszli razem z Nelly do "romantycznych miejsc w Londynie".
- Hmm, Tom może też byśmy się wybrali kiedyś do tych romantycznych miejsc, jak to Nathan ujął?
- Eee tam, szkoda czasu...
- No wiesz ty co! Nie pójdziesz ze swoją dziewczyną, gdzieś gdzie ona chce iść?
- No weź, naprawdę chce ci się łazić po Londynie? On jest naprawdę wielki.
- Ty to w ogóle nie jesteś romantyczny! - zaczęłam go lać poduszkami - Idę sobie do Alex, pogadam sobie z nią o chłopakach.
- Hej, hej chwila! O chłopakach?!?!
- No tak, a co nie mogę? W końcu MÓJ chłopak, nie chce chodzić ze mną do romantycznych miejsc.
- Ohh, no jeżeli tak bardzo chcesz to pójdziemy, ale ja bym cię zabrał w lepsze miejsce, niż do tych bzedtek. - Czyli na przykład gdzie?
- A może urządzilibyśmy sobie piknik pod gwiazdami? To chyba byłoby romantyczne.
- Hmm, to mi się podoba. A kiedy sobie to urządzimy?
- A może jutro?
- Świetny pomysł!
_______________________________________________
Jest kolejny! Sorry, że dopiero po ponad miesiącu, ale teraz próbuję to wszystko nadrabiać ;)
Dziękuję:
Edith xD
Dżagodaa ;]
za komentarze. Dzięki wam, jeszcze piszę tego bloga! :D

poniedziałek, 6 stycznia 2014

8.

CDN.

- Co tam mamy ciekawego do jedzenia ? - nadal był tam tylko Jay, no więc go zapytałam
- Hmm, może naleśniki z masłem i malinami ? - Odpowiedział
- Mhmm, jasne że tak. Ty to wiesz co dobre - dałam mu buziaka w policzek
- No i to to ja rozumiem - uśmiechnął się - To ja już ci robię
- Okay, to ja sobie naleję soku, a właśnie może soku ?
- A wiesz co, z wielką chęcią.
- No to proszę - podałam mu kubek z soczkiem
- No jak gotowa już na koncert ? - zapytał mnie
- No chyba tak, jeszcze tylko twoje pyszne śniadanko i będzie git
- No to proszę
- Och, dziękuję - włożyłam do ust pierwszy kęs
- I co, smakuję ? - zapytał
- No jasne, że tak. A może mogłabym poprosić o sos czekoladowy ?
- Masz ci los. Wiedziałem, że o czymś zapomniałem .
- Nie martw się, to można jeszcze dodać - uśmiechnęłam się do niego
- No tak, już dodaję - odwzajemnił uśmiech - proszę
- Dziękuję uprzejmie
- No jestem - odezwał się Tomuś
- No nareszcie - dałam mu buziaaaaaaka
- O dziękuję za ten szczodry dar!
- Nie ma za co - uśmiechnęłam się szeroko
- Ekhem - odezwał się Jay - ja tez tutaj jestem
- No i co. Tak ci to przeszkadza? - zapytał Tom
- A żebyś wiedział
- To masz problem! - wydarł się Tom
- Ej Tom przestań, proszę
- Mam rozumieć, że teraz stoisz po jego stronie?! - oburzył się Thomas
- Stoję po niczyjej stronie. Nie wściekaj się tak
- No dobrze - uległ mojej pokusie
- A teraz szybko, bo za pół godziny mamy samolot!
- To już?! Szybko zwołać wszystkich! Do roboty James!
- Co a czemu ja? A ty nie możesz?
- Jasne, że mogę, ale mi się nie chce. Poza tym mam dużo innych rzeczy na głowie
- Och no już dobra.
Jay zawołał wszystkich i pojechaliśmy na lotnisko.

Po dwudziestu minutach byliśmy już na miejscu. Szybko wsiedliśmy do samolotu i ruszyliśmy w drogę. Podróż była trochę męcząca. W końcu przyjechaliśmy do Miami. Byliśmy lekko spóźnieni, więc pierwsze co zrobiliśmy to poszliśmy po nasze bagaże i popędziliśmy w stronę limuzyny, która na nas czekała. Po pewnym czasie dojechaliśmy do hotelu, w którym mieliśmy nocować. Chłopaki poszli się przebrać i my zresztą też. Chłopaki kazali nam włożyć sukienki, bo później chcą iść na jakąś balangę. Nie mogąc wygrać tej bitwy, musiałyśmy założyć wybrany przez nich ubiór. Wybrałam pierwszą lepszą 'kieckę' i razem z Tomem popędziliśmy po resztę ludzi. Gdy już wszyscy byli uszykowani poszliśmy na koncert. Był na plaży. Chłopaki świetnie się spisali.
- Gratuluję chłopcy, poszło wam świetnie! - pogratulowała Nelly i od razu przytuliła się do Nath'a.
- A tobie się nie podobało? -  podszedł do mnie i zapytał po cichu Tom
- Jasne, że tak. Było super! - wykrzyknęłam z radością.
- Dziękujemy, dziękujemy - w tym momencie ukłonili się przed nami.
- To jak, teraz na imprezę!!! - zakrzyknął Max

Poszliśmy na tą imprezę. W sumie to było fajnie. Nareesha była z nami, bo przecież Siva nie zostawił by jej samej. Bardzo ją lubię, jest naprawdę w porządku. Ale przejdźmy do imprezy. Prawie cały czas tańczyłam z Tomem - do czasu. Kiedy odpoczywałam przyszedł  po mnie Jay, później Max. Reszta, czyli Nath i Seev cały czas tańczyli ze swoimi partnerkami. Mnie to pasowało, bo jeszcze jeden taniec i chyba mi nogi odpadną. Byłam głupia, bo założyłam szpilki.
- Jeszcze częściej słuchaj Toma - mówiłam sama do siebie
Chłopaki o dziwo wypili tylko po jednym drinku i na tym skończyli. Byłam po prostu zszokowana. Nigdy wcześniej tak gładko z nimi nie szło. Około godziny czwartej poszliśmy do hotelu.

*

Zagnałam Toma do mycia, bo później powie, że siedzę dwie godziny w łazience.
- Oj no już dobra - w końcu poszedł
- Przychodzisz tutaj świeżutki i pachnący. Proszę umyć zęby!
- Jasne, jasne. Daj mi dwadzieścia minut.
- Dwadzieścia minut?! - zdziwiłam się - Tyle ci wystarczy żeby się wykąpać, wysuszyć włosy i umyć zęby?
- No a ile mam tam siedzieć?
- No nie wiem ile ty potrzebujesz czasu. Dobra, dobra lepiej już idź.
Zdjęłam szpilki i wreszcie moje nogi odpoczęły. Wzięłam laptopa i położyłam się wygodnie na łóżku, podpierając głowę ręką. Posprawdzałam wiadomości. Nic ciekawego, tylko znowu Miley Cyrus w samych gatkach. Ta kobieta mnie 'rozwala'. Jeszcze niedawno była taka ładna, każda dziewczyna chciałaby taka być, a teraz? Na pewno nie ja, według mnie wygląda jak straszydło! No, ale to tylko moja opinia.

 Minęło dwadzieścia minut i faktycznie teraz przyszedł mój chłopak.
- Jeej, ty naprawdę zrobiłeś to wszystko w dwadzieścia minut? - zapytałam z zaciekawieniem
- No a co mam się pindrzyć. Zrobiłem wszystko co było potrzebne i wyszedłem.
- Dobrze, dobrze już się tak nie 'mądruj'.  To ja wrócę za... - tu nie zdążyłam dokończyć, bo 'ktoś' zrobił to za mnie
- Dwie godziny. Tak, tak wiem.
- Przestań. Godzina mi wystarczy.
I rzeczywiście wystarczyła. Po godzinie wyszłam z łazienki, podeszłam do łóżka i zapytałam:
- Nie śpisz jeszcze?
- Niee.
- Ha! I co miałam rację, że godzina mi wystarczy! - 'Rzuciłam' się na Thomasa i zaczęłam go łaskotać
- Hhaha. Przestań już. Nie ujdzie ci to na sucho. - Odciągnął mnie od siebie i zaczął robić to co ja chwilę temu.
__________________________________________________

I jest kolejny! Trochę późno, ale jak to mówią "Lepiej późno, niż wcale". Nie wiem czy się podoba, bo tak trochę nie wiedziałam co napisać. Liczyłam na 1 kom a tu proszę - 2. Dziękuję za nie bardzo. Następny powinien być po krótszej przerwie. Spróbuje to naprawić - niczego nie obiecuję, ale postaram się.

PS.. Zapraszam na mojego drugiego bloga. http://natalia-the-stars.blogspot.com/  Niedługo pojawi się nowy rozdział. Jestem w trakcie pisania. <3

poniedziałek, 11 listopada 2013

7.

3 miesiące później


Dzisiaj chłopaki mają koncert w Miami (koncert wymyślony przeze mnie). My - ja, Alex i Nelly - jedziemy z nimi. Nelly spotyka się z Nath'em , a Alex jest zrozpaczona. Na początku spotykała się z Conor'em, ale on ją rzucił. Podła świnia z niego. Od tego czasu się z nim w ogóle nie widujemy. Nawet chłopcy przestali i powiedzieli, że nie nagrają z nim żadnego kawałka. Odkąd ją rzucił nie może się pozbierać. Jest taki jeden chłopak, który ją wspiera, a to dlatego, że się w niej zauroczył. Jest nim uwaga, uwaga - Jay. Tak polubił ją w prawdzie od samego początku, ale dopiero teraz uświadomił sobie, że bez niej nie potrafi żyć. Skąd ja to wiem? Po pierwsze - to widać, a po drugie - Thomas mi to wszystko opowiedział. No nic to wróćmy do tego koncertu. Tak jak mówiłam, chłopaki mają koncert. Wyjeżdżamy za trzy godzinki, ale ja już słyszę jakieś wrzaski na dole. Chyba tam zejdę i sprawdzę, co tak naprawdę tam się dzieje.
- Hej - powiedziałam, ale zastałam tam tylko Jay'a.
- No cześć - odpowiedział
- Jak tam u cb ? - zapytałam rozkręcając temat
- U mnie? Wybornie.. - uśmiechnął się do mnie
- Hahah, wybornie. No dobre naprawdę. Ej słuchaj mam do ciebie pewną sprawę.
- Tak, a jaką niby ? - spytał zaciekawiony
- Hmm jakby to powiedzieć, wiem, że podoba ci się Alex ..
- Co?! Skąd te skojarzenia. Pffff nie no co ty... Ja i ona? Nigdy.
- No dobra stary wyluzuj. Nie zachowuj się jak małe dziecko
- No co ty.. Ja się nie zachowuję jak małe dziecko. Jestem przecież dorosłym mężczyzną.
- No dobra, ty dorosły mężczyzno. Powiedz mi prawdę okay ?
- Okay. Tak to prawda. Ale co z tego, jak ona mnie nawet nie lubi?
- Słuchaj, na pewno Cię lubi, ale teraz raczej nici z waszego związku, bo nadal jest zrozpaczona po rozstaniu z Conor'em.
- Tak i znowu ten cały Conor - Sronor.
- No tak, mnie też nie przypadł do gustu, no ale co zrobić? Co się stało, to się nie odstanie.
- Ale gdyby, ze mną była zapomniałaby o wszystkim.
- No może i tak, ale ja nią nie jestem. Wiem co możesz zrobić! Iść i jej to powiedzieć. Co do niej tak naprawdę czujesz.
- No ty chyba zwariowałaś! Nigdy tam nie pójdę i nie powiem jej tego wprost, bo przecież ona nie czuje do mnie tego co ja do niej..
- Cześć o kim gadacie? - zjawiła się nagle panienka z okienka - Alex
- O nikim - powiedział Jay, a ja w tym samym momencie powiedziałam - O tobie - powiedzieliśmy, tak że nie było można usłyszeć czegokolwiek.
- Co ?
- To ja wam nie przeszkadzam... Zostawiam was samych, pogadajcie sobie - tak naprawdę schowałam się za schodami, bo chciałam zobaczyć co zrobi Jay w takiej sytuacji.
- Czy ktoś mi powie, o co tu w końcu chodzi - zapytała, lekko wkurzona Alex.
- Tak Jay ci wszystko ładnie wyjaśni. A ja zajrzę do mojego Tomusia. Ciekawe czy jeszcze śpi? - zapytałam do siebie i odeszłam 'pod schody'.
- No to James, słucham o co chodzi ?
- Hmm, tak naprawdę chodzi o to że... No jakby to powiedzieć, że..
- Że co ?
- Że... że.. że cię k... Kocham - w końcu to z siebie wykrztusił
- Co ??
- Taa,, wiedziałem, że tak będzie. Lepiej zapomnij o tym co ci przed chwilą powiedziałem, nie ma sensu o tym pamiętać.
- Ale, ale dlaczego mam o tym zapomnieć?
- Bo to było, głupie, naprawdę nie ma co o tym gadać..
- A dlaczego myślisz, że to było głupie ? A może ja tak nie uważam ..
- Serio ? Nie, nie lepiej o tym zapomnij, dobra ja się zbieram bo za dwie godziny wbijamy do Miami.
- Aaaaa! Za dwie godziny wyjeżdżamy. Zapomniałam! Dobra Jay pogadamy kiedy indziej, bo muszę się uszykować. Sorry naprawdę.
- Jasne spoko, przecież i tak nie chcę o tym gadać ... - ona już tego nie usłyszała - tak jej się spieszyło.
Ja też już poszłam. Gdy weszłam do pokoju Thomas już nie spał.
- Jak tam się spało ?
- Hmm dobrze, a co ? Która godzina ?
- Coś około dziesiątej a co ?
- What? Przecież za dwie godziny wyjeżdżamy, a ja nawet jeszcze nie wyszedłem z łóżka.
- No to się ruszaj - poklepałam go po plecach - Ale łazienka jest moja, idę się ubrać. - założyłam to i po wykonaniu innych rzeczy takich jak np. make-up czy fryzurka, wyszłam z pomieszczenia. Gdy już to uczyniłam, zauważyłam, że mojego 'faceta'  nie ma w pokoju. Zeszłam więc na dół i poszłam do kuchni. Tak, tam był.
- No ja już gotowa, a ty nie zjadłeś nawet jeszcze śniadania?
- No jak widzisz. Ale wypiłem soczek. - pochwalił się
- No fajnie.. Dobra to ja sobie zjem, a ty idź się ubierz.
CDN
_____________________________________________________
No Hejo! :D Nie wiem czy ktoś jeszcze czyta tego bloga.. Bo pod ostatnim rozdziałem nie było w ogóle komentarzy, no ale okay. I tak będę pisać tego bloga. No nie dziwię się wam, bo BARDZO rzadko dodaję rozdziały, postaram się tego dopilnować aby były najdłużej do dwóch tygodni. a nie do trzech miesięcy. No dobra czekam chociaż na 1 kom. Please. To dla mnie ważne. :] Liczę na was

środa, 28 sierpnia 2013

6.

...Rano obudziliśmy się wszędzie - na kanapie, pod stołem, na dywanie - wszędzie gdzie się dało.
- Ałłlćć - powiedział Jay gdy wstał, a przecież spał pod stołem...
- Trochę ciszej - pogroził mu Max z zamkniętymi oczami - inni próbują spać!
- To nie moja wina, że walnąłem w stół
- Dobra dobra ty już lepiej nic nie gadaj - powiedział Max
- Dobra Jay, lepiej bądźmy cicho - powiedziałam do przyjaciela
- Okey, masz rację przecież jeszcze inni próbują spać - powiedział to przedrzeźniając Maxa.
- Dobra, chodź - szepnęłam Jay'owi - Zjemy sobie śniadanko, poplotkujemy trochę, pogadamy.
- Okey, a przy okazji picie, dużooo dużo picia. Mam takiego kaca, że ja pierdziele. - złapał się za głowę
- No, wyobrażam sobie. Po tym co ty wypiłeś to na pewno, bo ja chyba tylko dwa lub trzy karniaki wypiłam.
- A ja? Z dwadzieścia.
- No ty to przedawkowałeś. Dobra to, co byś zjadł? - zapytałam
- Wiesz, a może sam bym sobie zrobił. W końcu jestem dużym chłopcem.
- Może i jesteś dużym chłopcem, ale śniadanie to chyba ci mogę zrobić.
- No dobra, jak tak nalegasz, to mam ochotę na twoją pyszną jajecznicę z bekonem.
- A co ty nie masz własnych rąk ?
- Ale przecież sama się zadeklarowałaś - powiedział zaniepokojony
- Hahaha, żartowałam. Widziałbyś swoją minę! Już ci robię, a kawkę też?
- Oczywiście, że napiję się twojej pysznej kawki.
- Ohh, schlebiasz mi stary.
- Ohh, a czemu by nie tak pięknej dziewczynie jak ty? Chwila co?? Nie jestem stary!
- Hahaha! Chwila CO?!?! O kim ty mówisz?
- No nie wiem ej. No przecież to oczywiste, że ty jesteś piękna! Tom miał naprawdę szczęście, bo był pierwszy.
- Ojjj biedny Jay'uś... A tak wracając     Ty chyba sobie żartujesz!
- Nie, wcale nie
- Taaaa zaraz uwierzę . Dobra masz i jedz tą jajecznicę bo ci wystygnie i pij tę kawę.
- Dzię - kuję
- Niema - za co
- Ależ jest za co
- Dobra niech ci będzie ty kundlu zapchlony!
- Ej!! Foch! Mnie, Jamesa McGuineasa NIE wolno obrażać!
- Hahahaha, żartowałam, znowu! Nadal nie wiesz kiedy wciskam ci kit?
- No wiesz nie wiem - I w tym momencie wziął mnie jak Shrek Fionę i wbiegł ze mną do salonu
- Zostaw moją kobietę! - Powiedział Thomas stojąc na stole i wyciągając rękę w górę jakby trzymał w niej miecz jak do smoka, którego właśnie miał zniszczyć
- Nigdy! - To był Jay, czyli nasz smok
- Puść ją albo pożałujesz - A to nasz rycerz
- No właśnie, puść mnie albo pożałujesz, bo zaraz puszczę pawia na ciebie - To byłam ja, mniejsza oto kim byłam
- Co? O!!! Nie pozwolę na to, to moje nowe buty - i mnie puścił - Wiesz jak długo na nie czekałem - to powiedział ciszej
- Dobra, dobra Natalia chodź do mnie, do Tomusia
- Już idę do Tomusia, hehe
- Co w tym śmiesznego - oburzony Tom
- Że jesteś Tomusiem, piąteczka - powiedział Jay do mnie i nie mógł przestać się śmiać.
- Hahaha, piąteczka - przybiłam mu piątkę
- Ej tak to sobie pogrywać nie będziecie - i znów oburzony Tomi
- A właśnie, że będziemy - Jay
- Dobra, dobra. Kłótnią niczego nie zdziałacie, tu trzeba BITWY NA PODUCHY! - i zaczęłam lać każdego po kolei. Oni też nie mogli się oprzeć, a więc poduszki w ruch i do dzieła!
- My się tak dobrze bawimy, a tamci jeszcze śpią.
- No, dokładnie. To co, na nich?
- Z wielką chęcią.
- Na nich - wydarliśmy się na głos i zaczęliśmy walić ich poduchami. O, tak!! Po krótkim czasie ich uciekania wszyscy byli już obudzeni.
- No to gdzie dziś idziemy? - zapytał Tom
- A może na kręgle? - zaproponowałam
- Może być, a po kręglach pójdziemy pograć w paintball'a. - oznajmił Max
- Tak paintball! - wykrzyknął Nath
- No dobra wy sobie pójdziecie grać w paintball'a, a co my, dziewczyny będziemy robić? - zapytałam panów wszechwiedzących.
- A nie możecie grać z nami? Proszę. Proszę, proszę, proszę.
- No co ty i jak to będzie wyglądało Tom? - zapytałam irytująco
- Wydaję mi się, że normalnie. No chodźcie, będzie super. Po za tym kolory są neonowe, więc będą wam się podobać.
- No, ale Tomi - błagałam go
- A,a,a! Nie ma żadnego 'ale' idziemy po kręglach na paintball'a i nic ani nikt nam w tym nie przeszkodzi!
- Dobra! - oburzyłam się - Teraz to ja muszę wziąć prysznic i się ubrać, bo wyglądam jak idiot!
A więc wzięłam prysznic i się ubrałam, bo nie można być przecież nieodzianym. Jeszcze tylko make-up, fryzurka i chyba jestem gotowa.
- No to ja jestem gotowa. Teraz wasza kolej. A i ostrzegam was chłopaki lepiej umyjcie żeby po wczorajszych karniakach.
- Taa, święta racja.
Usiadłam sobie na sofie i czekałam chociaż na kogoś. I nagle ktoś przyszedł
- No jestem, dostane może buziaka? - zapytał Tom...
- A umyłeś ząbki?
- Tak
- No to proszę - uczyniłam gest o jaki prosił - Ejj, ty kłamco! Do łazienki myć zęby!
- Dlaczego?
- Bo nie dostaniesz buziaka. Już NIGDY!!!
- O tak, już lecę. Już biegnę.
- Haha, trzeba mu troszkę pogrozić, żeby ruszył w końcu swój tyłek. - Mówiłam sama do siebie, a po pięciu minutach:
- Proszę o buziaka
- Najpierw dmuchaj!
- Proszę bardzo
- No i nie można było tak od razu? Proszę to twój buziak - Dałam sobie buziaka w rękę, a tą rękę przyłożyłam to jego twarzy.
- Ejj - I wtedy pociągnął mnie z powrotem na sofę i mnie pocałował
- Thomas, nie w miejscu publicznym - Siva - Dobra, chodźmy już na te kręgle, bo im szybciej pójdziemy na kręgle tym szybciej będziemy grać w paintball'a .
- Tak!!! - krzyknął uradowany Max - Na kręgle!
A więc poszliśmy na kręgle. Podzieliliśmy się na dwie drużyny. Byłam z Tomem, a to chyba najważniejsze. Ale odwrotnie, hehe. Liczy się to, że wygraliśmy i dobrze się bawiliśmy. A teraz idziemy na paintball'a, to się dopiero zacznie koszmar.
- Paintball!!! - wykrzyczeli chłopaki i wbiegli na plac z broniami w rękach. Kompletnie nie wiedziałyśmy co robić więc schowałyśmy się za wielkimi głazami i raz po raz dawałyśmy ogień.
__________________________________________________________

Sorry że tak późno ;/
 


środa, 3 lipca 2013

5.

Dziś idziemy do chłopaków.
- Ale dzisiaj gorąco, co nie Tom?
- No, masakra, a może pojedziemy dzisiaj nad morze?
- No to jest genialny pomysł. Wiesz idę się ubrać.
- Ok ja też.
Założyłam to i zeszłam na dół. Tom był już uszykowany, dziewczyny też. Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do chłopaków. U The Wanted był Conor Maynard jechał z nami. Po południu pojechaliśmy już tam. Był tam sklep ze strojami więc poszliśmy do niego. Ja wybrałam sobie czarny w kwiatki, Nelly czarny w panterkę, a Alex czarno-biały w kropki. W końcu poszlismy na plażę. Razem z dziewczynami poopalałyśmy się, a chłopaki w tym czasie grali w siatę.
- Dziewczyny?
- Tak??
- Nie chcecie czasem z nami pograć?
- W sumie to z wielką chęcią.
Pograłyśmy z chłopakami, a później popywaliśmy. Ten dzień był ciekawie spędzony. Pojeździliśmy na skuterach wodnych, posurfowaliśmy. Było super. Nelly bliżej poznała się z Nathanem, a Alex dobrze dogadywała się z Conor'em. Widziałam, że między nimi może coś być. Takie rzeczy to ja przeczuwam. No, ale dobra. Pod wieczór pojechaliśmy do domu chłopaków. Bawiliśmy się świetnie. Mieliśmy małą imprezkę. Była czaderska.
- No to tak - zaczął Max - Zrobimy taki mały konkursik. Będą pytania i kto nie zgadnie to będzie musiał wykonywać jakieś zadania. Np. pić 'kariniaka', czyli wódkę z kieliszka bez popitki albo pompki brzuszki - coś w tym stylu. Okey?
- Jasne - odpowiedzieliśmy
- A jak będziemy losować kto pierwszy itd. ? - zapytałam
- Butelką - powiedział Max i groźnym uśmiechem
- Aha, okey - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego
- No to kręcę - i zakręcił butelką Max - Ooo no zobacz, Natalia, no to pytanie brzmi co to jest? Jest niezbyt wysokie, ma czarne włosy i spędza z tobą czas?
- Wydaje mi się, że to Tom
- A-a-aaaa - powiedział Max - Wydaje ci się?!? Nie może ci się wydawać, ale odgadłaś, no to kręcisz
-  Uuuuu Max - ale nam się trafiło - No to Max co to jest ? Jest łyse, niezbyt wysokie i.....
- No i co dalej tylko tyle, jak ja mam to odgadnąć, ja nie wiem co to
- To ty... - a wszyscy się roześmiali łącznie ze mną
- Hahahah, nie jestem łysy, no dobra jestem, ale mnie tak nie nazywajcie nie lepiej mówić bezwłosy? I z czego się śmiejecie? - panikował
- Z ciebie - powiedział Tom
- Hhahah, ale  śmieszne
- Dobra Max, musisz wypić dwa karniaki, jeden po drugim - uśmiechnęłam się szatańsko
- Niech ci będzie - Max wypił to, ale co było potem, normalnie wszyscy się śmiali. Chyba się zachłysnął, bo cały czas kaszlał po tym drugim.
I tak zeszła nam cała noc. Bawiliśmy się do upadłego, a rano obudziliśmy się wszędzie - na kanapie, pod stołem, na dywanie - wszędzie gdzie się dało
_____________________________________________________________

I jest, przepraszam, że dopiero teraz, ale tak jakoś wyszło ://